sobota, 9 lutego 2013

Work and Travel.


( Z dnia 8,02 2013r. )
Dziś przypomniałam sobie o jeszcze jednej możliwości znalezienia się w Stanach – work&travel. Jak dla mnie coś idealnego. Nie mam rodziny w USA, nie znam też tam nikogo, jechać w ciemno i szukać pracy+mieszkania też się boję, więc na dzień dzisiejszy to jest  moja opcja numer jeden.

Myśląc nad tym chociaż trochę trzeźwo i realnie jest to możliwe w wakacje 2014 najwcześniej. Do tego czasu może uzbieram trochę pieniędzy, odbędę jakieś staże i praktyki w moim miasteczku, podszkolę język i  Welcome to Ameryka.  Może wcześniej pomyślę nad Anglią? To też jakaś opcja na spędzenie wakacji.
 
Będę szperać w necie :)


środa, 6 lutego 2013

Wszystko ma swój początek.

Zafascynowana blogami o Stanach, również postanowiłam napisać co mi w duszy gra, a gra mi wiele melodii o United States of America :) Nie pamiętam dokładnie kiedy to się zaczęło, zawsze fascynował mnie kraj za "wielką wodą". Fascynowała mnie kultura inna od naszej, nawet głupie jedzenie, wygląd domów, te proste ulice, Ich patriotyzm tak inny od mojego. Może dlatego ,że jest to dla mnie mimo wszystko kraj niedostępny, budzi taka fascynację, bo przecież wyszukiwanie informacji i gapienie się w monitor to zdecydowanie nie to samo. Śnieżne zimy W Nowym Jorku, ciepłe lato w Kalifornii. Tyle do zobaczenia. I te horyzonty większe niż w Polsce. Duże miasta, małe miasteczka, urokliwe zakątki, tyle tego tam jest, a życie ucieka :) Nawet głupie supermarkety budzą we mnie ciekawość co mogę znaleźć na pólkach, a co dopiero wielkie sklepy. 

Mając już te parę lat, w końcu doszłam do wniosku co jest moim celem w życiu. Po tylu zawirowaniach jakie obdarzył mnie rok 2012, musiałam na nowo odnaleźć siebie, pozbierać się i odkryć to co dla mnie w życiu jest najważniejsze - podróże i fotografia. Kiedyś trzymało mnie w kraju coś więcej. Największym marzeniem są Stany w obiektywie, na razie mojego może nie rewelacyjnego Nikona ale z biegiem lat kto wie :)
Jedyna przeszkoda- rodzina i przyjaciele. Rodzice to chyba będą latać za mną w drugim samolocie, co ja mówię w tym samym aby mieć córeczkę na oku, a przyjaciele? Ich też nie chcę stracić, szkoda tylko ,że nie podzielają mojej pasji zwiedzania może na początek Europy bo to przecież o wiele bliżej :) a co dopiero Stanów. Stwierdzając ,że bardzo dobrze, że za marzenia nie karają bo bym już dawno była skazana na dożywocie :D Tak to ja z nimi mam :)
Może za parę lat się uda, teraz w Polsce trzymają mnie studia. 
Moje postanowienie na rok 2013- powtarzać i uczyć się JĘZYKA ANGIELSKIEGO ;)

A więc kto leci za mną do USA? Sama nie chcę! :( :D